piątek, 29 kwietnia 2016

Jak być MAMĄ - I NIE ZWARIOWAĆ????

Do napisania tego posta zmusiła mnie niejako ostatnia rozmowa telefoniczna mojego męża z kolegą.
Mój M. mówi: słuchaj może zadzwonię do tego i owego kolegi, też mają czwórkę dzieci jak my, jego żona podobno zmęczona , nie daje rady, może będą chcieli się wybrać z nami na spotkanie w Domowym Kościele.
Myślę, świetny pomysł.

Po czym kolega mówi: Ale jak to? Spotkanie bez dzieci? Cóż to za formacja? My jeszcze nigdzie bez dzieci nie byliśmy...! Wolimy jednak formację z rodziną...

A my to niby co? Wyrodni rodzice?

Wierzcie lub nie, moi drodzy. Ale usiadłam na krześle. I czułam się jak uderzona obuchem w głowę. Jak to możliwe? Przez tyle lat? Nigdy nie byli nigdzie sami? 

O Święty Panie!
Nie wiem czy jest w niebie jakiś Święty, który jest patronem jeszcze świętszych katolickich ojców rodzin!!!! 
Chcę tylko jedno powiedzieć: panowie, wypuśćcie Wasze żony do świata!








A mówię tak, nie bez powodu, bo ostatnio żaliłam się mężowi, że nie mogę zorganizować czasu, by wyjść do fryzjera, ciągle coś staje mi na drodze a siwe odrosty straszą mnie nawet spod czapki.On kiedy potrzebuje, wsiada w auto i po prostu jedzie i to SAM, bez dziecka pod pachą. Wtedy on z uśmiechem i niezłośliwe (naprawdę), powiedział, ale Ty nie wychodzić tak często do ludzi...

OOOOOOO!!!!! Niby żarcik, niby nie na serio, a ja po raz kolejny dostałam obuchem.  Miarka się przebrała :)

Czytałam wiele artykułów, słuchałam wielu kobiet, które uważają, że URLOP MACIERZYŃSKI i to stwierdzenie kiedy ktoś pyta co robisz? - "SIEDZĘ" Z DZIEĆMI W DOMU -mistrzostwo :)
O przepraszam, ale ja nie siedzę... !!! 
Czasem nawet nie wiem co to w ogóle znaczy.

Choć nie jest też tak źle - jak już rano wstanę , wyprawię dzieci do szkoły i przedszkola, zjem w biegu śniadanie, popiję zimną kawą, pozamiatam, odkurzę, wyprasuję, pomyję, zapakuję pralkę i zmywarkę, pościelę łóżka, poskładam pranie, nastawię obiad a potem wsiadam do auta i zaczynam pracę jako mama-taxi, robię zakupy i zbieram dzieci z placówek oświatowych to i owszem czasem sobie usiądę, żeby nie było :)

Chodzi o to, że macierzyństwo jest piękną sprawą. Nie zamieniłabym tego wyzwania na żadne inne. Ale jest też trudne.

W momencie gdy rodzi się dziecko, w życiu kobiety zmienia się praktycznie wszystko o 180 stopni. Większość rzeczy teraz jest podporządkowane dziecku. Domowe obowiązki, czytanie książki, wyjś
cie do koleżanki czy choćby pójście do toalety. Wszędzie z dzieckiem!!! Rezygnacja z pracy. To kolejna ważna sprawa.

Poza jednorazową wpadką z wychodzeniem do ludzi mój mąż jest na serio przekochanym człowiekiem. Jak niewielu mężczyzn, potrafi mnie słuchać. A ja  staram się komunikować swoje potrzeby. Pamiętajcie kochane kobiety, że mężczyźni nie mają szklanej kuli i jak się im powie pewne rzeczy wprost, to zazwyczaj zareagują pozytywnie. Są dość prości w obsłudze. :)







Są takie momenty kiedy mówię mojemu M. , że mam dość... Że wariuję już w domu, że mam ochotę spakować plecak, założyć kurtkę i iść dłuuugo przed siebie , nie zastanawiając się ani gdzie ani po co idę. Wtedy on wie, że trzeba mnie gdzieś zabrać: do kina, na kolację, kupić kwiaty, przejażdżka motorem i od razu robi się lżej, bo akumulatory podładowane.



zdj. pinterest









Nie jesteśmy tylko rodzicami! Jesteśmy przede wszystkim małżonkami!!!










Rozmowa jest kluczem do udanego małżeństwa. Wzajemny szacunek, zrozumienie. U nas jest tak, że mąż musi raz na jakiś czas, udać się w delegację, ale gdy jest w domu on zawsze - sortuje, nastawia pranie a potem wiesza.. nie ma problemu z umyciem podłogi w domu czy zapakowaniem zmywarki. 
Potrzebuję czasami wyjść z domu SAMA! Pobyć ze swoimi myślami, złapać oddech i odpocząć. Zwykłe zakupy w samotności to luksus. Nie czuję się winna, że zostawiam dzieci na dwie lub trzy godziny. Jestem tylko człowiekiem, który czasem potrzebuje spojrzeć w oczy innym dorosłym ludziom, i zamienić z nimi słowo.


W Piśmie Świętym jest napisane: żony bądźcie poddane swoim mężom, ale jest też napisane mężowie miłujcie żony!!!





pinterest






To nie slogan, lecz "najprawdziwsza prawda" SZCZĘŚLIWA MAMA TO SZCZĘŚLIWE DZIECI i dodałabym jeszcze SZCZĘŚLIWY MĄŻ :)
Zróbmy coś czasem dla siebie.



p.s. po telefonie do kolegi, wybraliśmy się z mężem na randkę do kina na film "Zmartwychwstały" i spotkaliśmy tam owego kolegę... samego... hmm... ciekawa formacja chrześcijańska, która nie pozwala pójśc na spotkanie małżeńskie bez dzieci, ale do kina - owszem. I gdzie w tym czasie była jego żona z 4 dzieci się pytam...?? zmęczona... nie dająca rady...
No chyba, nie w SPA!












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz